poniedziałek, 27 lutego 2012

-Nigdy nie skrzywdziłabym ciebie.

Zanim zasnęły robiły setki głupich zdjęć samowyzwalaczem , popijały whiskey wykradzioną z barku taty Lucy i tańczyły w rytm szybkiej muzyki lecącej na jednej ze stacji w telewizji. Były momenty, kiedy żaliły się sobie na wzajem i wylewały mnóstwo łez , a następnie śmiały się  wniebogłosy  oraz wygłupiały. Zmęczone i mocno upojone alkoholem zasnęły.
Kiedy Katerine obudziła się , przetarła oczy i zorientowała się , że tylko ona jedyna jeszcze śpała .Gdy zeszła na dół do kuchni czekał na nią talerz jeszcze ciepłej jajecznicy i świeżo przygotowana kawa.
-Ratujecie mi życie . - wyszeptała niewyspana
-Przyjemność po naszej stronie - odpowiedziała Vicky z uśmiechem na ustach. Katerine uśmiechnęła się pod nosem widząc jak jej trzy przyjaciółki krzątają się po kuchni jak małe mróweczki. Było to szczególnie dziwne , gdyż zna je od lat , a nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała.
-Muszę iść. - powiedziała Kat
-Ej czekaj , robimy coś razem wieczorem ? Może kolacja ? - zaproponowała Lex
-Przykro mi , nie mogę . Umówiłam się z Panią Lockwood. - odmówiła Katy - jutro trzecia rocznica śmierci Colina.
-O kurcze. Zapomniałam ! Pójdziemy z tobą na cmentarz.- powiedziała Vicky
-Idę z Panią Lockwood. Dzisiaj wybieramy kwiaty i idziemy do księdza zanieść zdjęcie , które postawi jutro w kościele. Możecie przyjść na msze i tam się spotkamy. Zaczyna się o 13. Będę z przodu z jego rodziną.
-Jasne , na pewno przyjdziemy. - zapewniła Lucy.
Po chwili Katerine pożegnała się i wyszła. Szła do domu w amoku. Znowu powracały te uczucia . Wielka pustka i tęsknota. W głowie zadawała sobie pytanie ' dlaczego właśnie ja ? ' następne było 'dlaczego on ?! ' . W tym momencie jej największym problemem był natłok myśli .
Kilka godzin później spotkała się z Madison Lockwood . Kobietą , która była tak samo pogrążona w smutku jak i ona. Przywitały się gorącym uściskiem.
-Jak się trzymasz Katerine ? - zapytała mama Colina
-W porządku proszę Pani. Staram się odnaleźć z powrotem siebie. Jednak razem z nim straciłam dużą część.
-Rozumiem to. Chciałabyś jakieś rzeczy z jego pokoju ? Może zdjęcia ?
-Nie wiem. Na razie ciężko mi o tym myśleć. Ostatnio oglądałam 'A walk to remember' (szkoła uczuć) i poczułam się okropnie. Landon zrobił tak wiele dla Jamie zanim odeszła ... A co ja zrobiłam dla Colina ? Nic . Wiózł bukiet róż , żeby mnie udobruchać po tej okropnej kłótni. Chciał mnie przeprosić a to ja powinnam. Dręczy mnie wspomnienie tamtego wieczoru..
-Katy czasu nie cofniesz. Stało się to co miało się stać. On mimo wszystko okropnie cię kochał. Chciał cię uszczęśliwić.
-I robił to. Byłam przy nim okropnie szczęśliwa. Ale czy on czuł się tak , gdy był ze mną ?
-Był. Byłaś dla niego na prawdę wszystkim . -opowiedziała Madison  . Udały się do kwiaciarni i zamówiły kilka wiązanek na uroczystość w kościele oraz wieniec , który zaniosą na cmentarz. Wybrały trzy zdjęcia do oprawienia w wielkie ramy : na pierwszej fotografii Colin siedzi na swoim nowym motorze z poważną , groźną miną, na drugiej razem z rodziną podczas świąt , a na trzeciej mocno przytulał Katerine obydwoje się uśmiechali, a do tego trzymali za ręce. Po wypełnieniu obowiązków związanych z miesięcznicą wróciła do domu. Weszła do swojego pokoju , przygotowała czarną ,elegancką sukienkę. Przyłożyła ją do swojego ciała , stanęła przed lustrem i powiedziała do swojego odbicia :
-Jemu na pewno by się spodobała...
Po tych słowach usiadła na łóżku. Wzięła do ręki to samo zdjęcie , które wybrały dzisiaj do kościoła. Spojrzała na nie i uroniła kilka łez. Ciągle nie dowierzała , że to się stało. Znowu wróciły wspomnienia, w myślach przeniosła się na pewną polanę :
Siedzieli przy ognisku we dwoje pod jednym z drzew. Dalej ich znajomi upojeni alkoholem tańczyli.
-Spójrz na Lucy , ona chyba już ma dość.. - śmiała się Katerine - jest bardzoo pijana.
-Nie ważne. - powiedział Colin i złapał Kat za podbródek - Kocham cię mała. Bądź przy mnie już zawsze.
-Zawsze to bardzo długo, nie wiem czy tyle ze mną wytrzymasz.
-Jesteś szalona , ale bez ciebie nie potrafię oddychać.
-Szalona ?
-Nie znam nikogo bardziej złośliwego i uwielbiającego uprzykrzać ludziom życie , ale nigdy byś nie skrzywdziła tych , których kochasz...
-Nigdy nie skrzywdziłabym ciebie.
 Uroniła jeszcze więcej łez. Położyła się do łóżka. W ubraniach i rozmazanym makijażu zasnęła.
Rano zadzwonił budzik. Wstała i przetarła oczy. Wzięła kąpiel, wysuszyła włosy i związała je w wysokiego i chaotycznego koka. Zrobiła codzienny makijaż i założyła przygotowaną sukienkę . Jej oczy były zaszklone i bardzo widać było jej niewyspanie. Nie zjadła nawet śniadania , zbyt bardzo bolał ją żołądek. Usłyszała pukanie do drzwi swojego pokoju
-Kat . Idziesz z nami , czy widzimy się w kościele? -zapytał Max
-Spotkamy się w kościele.-odpowiedziała. Zawsze miała wsparcie ze strony rodziny . Z resztą Max bardzo lubił Colina.
Wyszła z domu o 12. Poszła w stronę domu Lockwoodów. Zapukała do drzwi nieśmiało. Drzwi otworzył Pan Conrad.
- O Katerine. Madison już na ciebie czeka.- po tych słowach pojawiła się żona mężczyzny i razem udały się do kościoła. Szły w milczeniu, aż nagle Kat odważyła się odezwać:
-Dlaczego idziemy tylko we dwie. A Pani mąż ?
-Przyjdzie punktualnie. Rzadko się widujemy kochana , a nie chcę stracić z tobą kontaktu. Byłaś taka dobra dla mojego syna.
Brunetka nie odpowiedziała , po prostu się uśmiechnęła.
W kościele usiadły w pierwszej ławce. Na tej samej co na pogrzebie. Były pierwsze. Obydwie z uwagą wpatrywały się w zamieszczone fotografie. Kat marzyła , że on zaraz tu wejdzie w tej chwili. Zamknęła oczy. Nie wytrzymała. Wstała i wybiegła z kościoła. Usiadła na jednym ze schodów i nie mogła tego powstrzymać. Płakała. Można powiedzieć , że wręcz wyła. Pogrązyła się w tej samej rozpaczy co trzy miesiące temu. Już powoli na tym nie panowała. Po kilku minutach usłyszała , że ktoś biegnie w jej stronę. Nie zwróciła na to uwagi. Jednak nagle poczuła , że ktoś ją przytula. Spojrzała w górę i zobaczyła Vicky , Lexi i Lucy. Zaczęła płakać jeszcze głośniej , aż w końcu udało jej się wyszeptać:
-On już nie wróci .
Przyjaciółki bez słowa pomogły Katerine wstać. Wzięły ją pod ręce i zaprowadziły do środka. Zostawiły ją w miejscu gdzie siedziała jak zaczarowana Madison i oddaliły się . Kościół zaczął się zapełniać. Rodzina , przyjaciele , znajomi, a nawet nauczyciele z ich szkoły. Wszyscy zajęli wybrane przez siebie miejsca.
Ksiądz zaczął prowadzić uroczystość. Jednak nie wszyscy byli skupieni na jego słowach. Brunetka odpływała myślami.
Po mszy wszyscy udali się na cmentarz. Już trzeci miesiąc z rzędu bliscy chcieli się z nim pożegnać. Był na prawdę lubiany. Miał wielu przyjaciół . Był w szkolnej drużynie footballowej oraz śpiewał w szkolnym zespole wokalnym , który właśnie dawał koncert ku jego pamięci przy nagrobku z napisem 'Colin Brayan Lockwood. 13.10.1992-3.07.2012' . Katerine stała zapatrzona w grób , na którym wszyscy kładli kwiaty, piłki , nuty , zdjęcia. Wielu ludzi roiło łzy . A ona po prostu stała i patrzyła. Obok niej stały przyjaciółki . Lexi obejmowała ją ramieniem, a Vicky trzymała za ręke.
W jej głowie pojawiła się następna bolesna myśl : 'Obudź się Katerine. To wszystko to już tylko wspomnienia. Czas ruszyć na przód.' . Odwróciła się na pięcie i po prostu odeszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz