wtorek, 24 lipca 2012

Jesteś bezczelna i zimna !

-Nie Kat , to nie twoja wina... Nie zawiniłaś tu wcale. Tak po prostu musiało się stać. Może Emma po prostu nie wiedziała jak ma się zachować. Na pewno ci współczuła.. -zapewniał Mike
-Ale gdybyś zobaczył jak wpadła do domu. Jak wielka gwiazda z Paryża, wcale nie wyglądała na poruszoną , współczującą.. Wpadła do domu jakby nigdy nic i cała rodzina rodzina oszalała...Królowa klasy wpadła do domu i wywróciła cały świat do góry nogami.
-Myślałem , że to ty jesteś królową.
-Możliwe, ale tylko wtedy kiedy ulubienicy świata nie ma w pobliżu. Muszę lecieć...Czas stawić czoło diabłu i moim rodzicom , po tym jak wybiegłam z domu od razu po tym jak powiedziałam 'witaj siostro'. Dziękuje za wszystko. - powiedziała i ucałowała kolegę w policzek. Uśmiechnęła się do niego i ruszyła w stronę swojego  uroczego domu.
Gdy już znalazła się przed drzwiami , złapała za klamkę pełna niepewności i nerwów - w końcu czeka ją długi wykład i udawana rozpacz ze strony tej gorszej , bardziej kochającej intrygi siostry. Weszła nie pewnie i od razu chciała udać się w stronę schodów na górę do swojego pokoju , aby uniknąć pełnych rozczarowania spojrzeń ze strony swojej rodziny.
-Dokąd zmierzasz młoda damo ? - zapytał wkurzony ojciec siedzący przy stole w kuchni
-Idę do siebie. I nie jestem już troszkę za stara na nazywanie mnie 'młodą damą' , albo czymś w tym stylu ?
-Nie idziesz do siebie , tylko do pokoju Emmy przeprosić ją za swoje lekceważące zachowanie i za to jak bardzo nie miła byłaś w jej stronę.
-Przykro mi tatusiu , ale muszę ci odmówić. Dobranoc. - powiedziała Katerine z ironicznym uśmiechem i tak jak zamierzała udała się schodami do góry od razu do sowjego pokoju. Włączyła muzykę i rzuciła się na swoje bardzo wygodne łóżko. Wzięła do ręki album ze zdjęciami i zaczęła powoli przewracać strony. Było tak wiele zdjęć ich razem. Emm i Kat. Zawsze razem. Kiedyś były nierozłączne i niezwykle podobne. Kiedy tak pogrążała się we wspomnieniach ktoś złapał za klamkę jej pokoju i bez pukania wszedł do środka.
-Czy w Paryżu nikt nie puka , gdy widzi , że drzwi są zamknięte? - zapytała Kat z wielkim wyrzutem
-Myślałam , że nigdy nie muszę pukać akurat do twojego pokoju ... Jesteś dla mnie okropnie nie miła i opryskliwa... Nie tęskniłaś ?
- A ty ?
-Mogłabyś nie odpowiadać pytaniem na pytanie ?
-Wynoś się stąd Emma. Wracaj  do tego Paryża . Nie potrzebuję cię już nigdy więcej.
-Dlaczego jesteś dla mnie taka okrutna ?! - krzyknęła Emma
-Jeszcze masz czelność pytać o coś takiego ?! Przeżywałam najcięższy okres w życiu. Nigdy się tak nie bałam , wiesz ? Nigdy wcześniej nie miałam tak złamanego serca.Gdzie wtedy byłaś? Myślisz , że głupia kartka z napisem ' sorry , współczuje' wystarczy ? Jesteś bezczelna i zimna ! Wyjdź stąd. - powiedziała Katerine , a łzy napłynęły jej do oczu. Czuła , że zaraz wybuchnie.
-Kat , kochanie to nie tak...Nie chciałam. Proszę wysłuchaj mnie. To na prawdę nie była moja wina! Chciałam być przy tobie , ale za to ja byłam całkiem sama...
-Ojej byłaś całkiem sama , że nowa torebka od chanel nie była już dość modna? Daj spokój Emma, jesteś największą egoistką na świecie. Nie uwierzę w żadną z tych głupich bajek.
-Siedziałam w areszcie !!! -wykrzyczała w końcu Em i wtedy to właśnie ona wybuchła. Zaczęła histerycznie płakać , a na jej twarzy było widać okropny wstyd. Katerine zamarła. 
-Co? Jak to ? Em ? To kolejna bajka? Żart ?
-Wrobili mnie. Siedziałam do wyjaśnienia sprawy .. Myślisz , że ta informacja by ci w tamtym momencie pomogła? Albo zamiast uszanować pamięć o Colinie robić siostrze paczki do więzienia ?! Przepraszam , ok ? A tą kartkę wysłała ci mama...Ja nie byłam w stanie.
-Ale to mama wiedziała? Cała rodzina wiedziała , tylko nie ja ? Pozwolili mi po prostu cię znienawidzić? Powiesz mi chociaż co się stało ?Czy nawet tego nie mogę wiedzieć ? - Katerine zadała to ostatnie pytanie z wielkim rozczarowaniem w głosie. Nie miała pojęcia , czy nadal ma żal do Emmy , czy może teraz to wszystko przeniosło się na jej rodziców i brata , którzy to przed nią ukrywali.
-Jak tylko przyjechałam do Paryża poznałam miłego faceta. Nie był francuzem , ale anglikiem. Miał na imię Rick. Znasz mnie , od razu się zakochałam . Cały czas spędzaliśmy razem , dlatego rzadko utrzymywałyśmy kontakt , pamiętasz ? Ty wtedy spędzałaś każdą chwile z Colinem , a ja miałam swojego Ricka. Po kilku miesiącach mi się oświadczył i miałam zachować to w tajemnicy. Tłumaczył mi w ten sposób , że jego miłość do mnie 'nie jest na pokaz'. Dopiero później zrozumiałam , że w ten sposób chciał tylko zdobyć moje bezgraniczne zaufanie. Przez ten cały czas nie zauważyłam , że jest dealerem. Któregoś dnia byliśmy na spacerze i z daleka zauważył policję zaopatrzoną w psy , które są szkolone do wykrywania narkotyków. Widząc ich wsunął cały swój towar do mojej torebki. Psy mnie wywęszyły , on udawał , że nic o tym nie wie          i powiedział , że to nie należy do niego. Byłam w szoku i trafiłam do więzienia do wyjaśnienia sprawy. Rodzice załatwili mi najlepszego adwokata i w tym momencie to własnie Rick zajął moje miejsce. - opowiadając tą historię Emma płakała a Kat słuchała jak zaczarowana. Było jej tak przykro  z powodu siostry , że przytuliła ją mocno bez słowa. Głaskała ją po głowie co jakiś czas całując ją w czoło.
-Przepraszam Kat , pójdę się położyć. Znowu się źle czuję...
Emma bez słowa wyszłą z pokoju siostry. Katerine natomiast musiała się z kimś podzielić tą informacją. Z kimś komu bezgranicznie ufa. Nie myślała nad tym dłużej i wysłała 3 sms'y o tej samej treści : 'za 15 minut na polanie , bardzo ważne !' tymi , do których wysłała tą wiadomość to Lexi , Vicky i Lucy.

poniedziałek, 26 marca 2012

-Ten diabeł na pewno ubiera się u Prady ,

Cieszę się że cały czas ktoś odwiedza tego bloga ;)
Dawno nie pisałam przepraszam ;)
I hope you like it!

Kat udała się do domu w cudownym nastroju. Wszystko zaczęło znowu się układać. Odzyskała przyjaciółki , lepiej dogadywała się z rodziną. Miała wszystko . Musiała wreszcie opanować złe emocje. Zawsze uważała , że lepiej aby ludzi się jej bali, niż kochali. Stwierdziła , że najlepiej będzie z powrotem założyć na tą wrażliwą buźkę zimną maskę.
Weszła do domu , zajęła się pracą domową. Wbrew pozorom na prawdę jej zależało na ostatnim roku szkoły. W pewnej chwili usłyszała dzwonek do drzwi .Pomyślała , że to na pewno ktoś do Maxa więc zamknęła swój pokój , puściła głośno muzykę i dalej zajmowała się tym , co uważała za stosowne. Nagle usłyszała pukanie , więc od niechcenia odpowiedziała :
-Proszę !
-Katerine , nie zgadniesz kto przyjechał ! - krzyknęła mama z wielkim uśmiechem na twarzy - To Emma ! Przyleciała! -mama wciąż krzyczała pełna entuzjazmu -nie zejdziesz na dół się przywitać?
Katerine wzruszyła ramionami. Emma była jej starszą siostrą . Były ze sobą okropnie blisko dopóki nie wyjechała na studia do Paryża. Kat nie miała jej za złe dzielących kilometrów , ani wielkich marzeń o cudownej ,europejskiej przyszłości . Brunetka była bardzo zawiedziona zachowaniem siostry , kiedy Colin odszedł. Nie przyleciała nawet na pogrzeb , a wiedziała jak ważne jest to dla niej. Wysłała tylko denną kartkę z napisem 'Najszczersze kondolencje Siostrzyczko '. Nawet nie zadzwoniła.
Emma była dużo wyższa , jednak były do siebie okropnie podobne. Te same stopnie w szkole , tak samo się zachowywały. Katerine dużo się od niej nauczyła. To ona pokazała jej jak nie ukazywać uczuć przed ludźmi i jak bardzo można kogoś skrzywdzić na swoją korzyść. Miały tak samo sarkastyczny i cwany uśmiech oraz bardzo podobny ton głosu . Emma była prawie że idealna. Piękna , zabawna. Kat zawsze chciała kiedyś jej dorównać , jednak straciła do niej szacunek.
-Jestem trochę zajęta...
-Oj chodź ! Lekcje poczekają.
Po tych słowach zeszła na dół z niewielkim entuzjazmem. Zobaczyła rozpromienioną , idealnie ubraną i aż pachnącą inną kulturą siostrę , która rzuciła jej się w ramiona.
-Katy ! Bardzo tęskniłam!
-Ja też Emm. -powiedziała znowu nie bardzo okazując zainteresowanie
-Cudownie wyglądasz.Jak się trzymasz ?
-Dziękuje , dobrze. Pozwolisz , że opuszczę ten dom ? -zadała pytanie retoryczne i po prostu wyszła. Łzy napierały jej się do oczu. 'Gdzie mam iść ?' pomyślała i zaczęła biec. W końcu bezwarunkowo znalazła się pod domem przyjaciółki i bezmyślnie zapukała do drzwi. Kiedy Lucy je otworzyła jej oczy zrobiły się dziesięć razy większe
-Jeju co się stało ?!
-Diabeł ..- odpowiedziała zdyszana brunetka
-'Diabeł ubiera się u Prady' w telewizji i padła ci kablówka ?
-Ten diabeł na pewno ubiera się u Prady , nieustannie.
-Dobra możesz mi wreszcie powiedzieć co się dzieje ?!
-Emma.
-Co się dzieje z Emmą?
-Emma dzisiaj zapukała do naszych drzwi z niespodzianką.
-To fantastycznie!
-Żartujesz sobie ze mnie ?! Idealna , wyrodna siostra , która zapomniała o mnie w najtrudniejszym momencie mojego życia !
-Ok , uspokój się i wejdź do środka. Zrobię ci coś na uspokojenie.
Weszły do pięknego dużego domu Lucy. Wszystko w nim wyglądało jak z bajki . Trochę staromodnie , trochę nowocześnie. Gdy przekraczało się progi państwa Torrens to tak jakby wchodziło się do krainy marzeń. Jej mama była zafascynowana projektowaniem wnętrz.
-Myślę , że powinnaś z nią po prostu porozmawiać...-odrzekła Lucy
-O czym ? O tym , że jest cudowna , że bardzo ją kocham i że cholernie źle się czuje z tym , że mnie wystawiła ?
-Katerine , samoulbie. Może ona po prostu nie mogła..
-Nie mogła. Pobrudziła dżemem jagodowym torebkę od Chanel , czy co ?
-Jesteś dla niej na prawdę ważna
-Nie widać.
-Może nie tylko ty przezywałaś coś okropnego..?
-A no tak.. Może okazało się ze kupiła nową sukienkę i w sumie na nią nie pasuje.
-Dlaczego jesteś taka bezduszna ? -zapytała Lucy -nie tylko ty możesz przechodzić trudny okres.
-Widzę , że w ogóle mnie nie rozumiesz ! Czym ja sobie na to zasłużyłam Lucy ?! -krzyknęła głośno Katerine i rozdrażniona wyszła. Nie chciała wracać do domu i słuchać jak jej rodzice podziwiają tę lepszą siostrę , ani nie chciała iść do kolejnej z paczki , żeby słuchać jak bardzo Luc miała rację. Więc podjęła dziwną decyzję.
Znalazła się pod malutkim znajomym domkiem. Bardzo urokliwym. Wzięła kamyczek i uderzyła w okno na poddaszu. Po chwili wychylił się z niego brunet z dużymi kasztanowymi oczami. Na widok dziewczyny szeroko się uśmiechnął .Po niecałych 3 minutach już był na dole.
-Katerine , co się stało , że tu jesteś ?
-Miałam ochotę z kimś pogadać... Pospacerować.
- W takim układzie czuję się na prawdę zaszczycony.-odpowiedział Mike z bardzo ucieszoną miną.-to może nad staw?
-Dokładnie tam mam ochotę się znaleźć w tej chwili.
-Więc co się stało księżniczko , że przyszłaś do mnie ?
-Mike , czy ja jestem bez duszna ? Czy nie potrafię zrozumieć innych? Czy jestem egoistką ? Czy moja siostra mogła po prostu olać mnie kiedy Colin umarł ? -zadała wiele pytań i zaczęła płakać.

środa, 7 marca 2012

jej 'szczerość' wprawiała w zachwyt.

Na początku chciałabym napisac jak bardzo się cieszę z tak wielkiej liczby odwiedzin ! Jestem w szoku :).
And I hope you like it!


Idąc bez słowa w towarzystwie przyjaciółek starała się w myślach porzegnać ze smutkiem i obwinianiem się za wszystko. Zdała sobie sprawę , że nie ona rozdaje karty. Na pewno nie na tym etapie. Nagle po prostu się uśmiechnęła.
-Idziemy coś zjeść ? - zapytała swoich wiernych kompanek . Po tym pytaniu na twarzy każdej z nich wystąpiło zdziwienie. Znały ją od podszewki i wiedziały , że gdy jej coś dolega ma ochotę siedzieć w domu na kanapie i katować się komediami romantycznymi , dramatami lub odcinkami seriali , które znała na pamięć.
-Ej , dlaczego nic nie mówicie ? Halo, zapraszam was na obiad ! - kontynuowała , gdy nie dostała odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie.
-Jasne , pewnie . Możemy iść gdzie tylko chcesz.-odpowiedziała po chwile Lucy
-Może ta mała włoska restauracja , ta koło domu Lexi.-zaproponowała Kat z wielkim entuzjazmem.
-Wedle życzenia. - krzyknęła Vicky i ruszyły w stronę swojej dzielnicy.
Weszły do prawie pustego lokalu i zajęły stolik pod oknem. Kiedyś jak jadały w tym miejscu zawsze zajmowały to samo miejsce.
-Rany , patrzcie jaki słodziutki kelner...-wyszeptała Lex ,przy czym  jej oczy przypomniały dwie błyszczące monety .
-A może chodź raz zajmiesz się jedzeniem , a nie obsługą- odpowiedziała jedna z przyjaciółek i wszystkie wybuchły śmiechem. Bawiły się jakby nic złego się nie wydarzyło. Jakby ich czarne ,eleganckie sukienki były tak na prawdę pełne kolorów. Po opróżnieniu wszystkich podanych im talerzy każda udała się do swojego domu , aby przygotować się na następny dzień szkoły.
Katerine weszła do domu , przywitała się z rodzicami i udała się do swojego pokoju. Zdjęła ze ściany zdjęcia Colina. 'To tylko na razie, dopóki  wszystko nie przestanie boleć' - powiedziała sama do siebie i na ich miejsca powiesiła fotografię , które przedstawiały ją , Lucy ,Vicky i Lexi. Włączyła radio i zaczęła głośno śpiewać i tańczyć w rytm muzyki. .Czyży dawna Katy znowu powróciła ?
Następnego poranka obudziła się w zupełnie innym nastroju. Po wszystkich porannych , niezbędnych czynnościach wyciągnęła ze swojej szafy czerwoną sukienkę. Założyła ją z uśmiechem na ustach. Zrobiła sobie nieco mocniejszy makijaż niż przez ostatnie trzy miesiące, swoje piękne loki wypuściła luzem , zrezygnowała z wcześniejszego , codziennego i pełnego nieładu koka. Ostatnim punktem powrotu do normalności były buty. Czarne , niezbyt wysokie szpilki zawędrowały na jej stopy. Gdy już była gotowa opuścić mieszkanie , zeszła na dół krzycząc :
-Dzień dobry rodzinko!
-Ohoho siostra, czyżbym wstała z martwych ?
-Bardzo śmieszne Max , nie musisz mnie podwozić , dziewczyny będą na mnie czekać
-Tym lepiej dla mnie , mam zajechać po Mika.
-Ok do zobaczenia w szkole! - powiedziała z uśmiechem i spojrzała na zegarek. Wtedy uświadomiła sobie , że zaraz się spóźni i od razu na szpileczkach wybiegła z domu.
Po niecałych siedmiu minutach dotarła na umówione miejsce i zastała tam Lucy i Lexi.
-Cześć , przepraszam za spóźnienie...Ale i tak Vicky jeszcze nie ma , nie jest ze mną tak źle.
-O rany . Kat ! To na prawdę ty -krzyknęła Luc i uwiesiła się przyjaciółce na szyje - znowu wyglądasz jak ty.-a po tych słowach wszystkie trzy zaczęły się śmiać. Gdy doszła do nich ostatnia spóźnialska ruszyły do szkoły.
-Ej to co z balem ? Idziesz Katerine? Muszę mieć przy sobie wszystkie kretynki kiedy będą mi zakładali na moją szlacheckągłowę piękną, błyszczącą koronę  - powiedziała Lexi podkreślając tym swoje samouwielbienie
-W sumie może i pójdę. Muszę zobaczyć jak spadasz ze sceny z wrażenia - odpowiedziała sarkastycznie
-Wygłosi mowę pt. bardzo dziękuję swoim najpiękniejszym na świecie koleżankom za nieustające wsparcie- powiedziała Vicky , co po raz kolejny wzbudziło śmiech na twarzach całej czwórki.
-Trzeba jeszcze ustalić co z włosami Evelin , przecież nie może wygrać -dodała do wszystkiego Lucy
-Zajmiemy si,ę tym podczas lunchu - odpowiedziała Lexi , kiedy przekraczały próg szkoły. Każda udała się do swojej szafki , a następnie do klas.
W drodze do klasy matematycznej Katerine zatrzymał Pan Dyrektor Hurris.
-Shepard ! Co to ma być za strój ?!  - krzyknął , jednak Kat nie bardzo się przejęła , w tamtym roku szkolnym zatrzymywał ją codziennie , czasami nawet musiała zostać po lekcjach i odbyć karę.
-Tak , tak . Ma Pan rację. - powiedziała z pobłażliwym uśmiechem na ustach i weszła do swojej klasy. Każda minuta w szkolnej ławce się dłużyła, aż wreszcie nadszedł czas lunchu. Wszystkie przyjaciółki spotkały się przy wejściu na stołówkę. Usiadły przy 'swoim 'stoliku , gdy nagle..
-Patrz, widzisz Katerine Shepard? -powiedziała Megan Ross , dziewczyna z tego samego rocznika , jednak nie pokrywały im się zajęcia. Kiedyś uczęszczały razem na lekcje projektowania i materiałoznawstwa , jednak Kat szybko z tego zrezygnowała , gdyż uważała , że woli nosić ubrania niż je szyć.- Minęły dopiero trzy miesiące od śmierci Colina a ona już wygląda jak ździra. -dziewczyna wypowiadała te słowa myśląc, że słyszy je tylko Bianca - towarzyszka ,która jadła z nią lunch. Jednak myliła się, Katerine od raz wstała od stołu i z podniesioną głową. Podeszła do miejsca , które zajmowała Megan , oparła się dłońmi o stolik i nachyliła nad dziewczyną.
-Po pierwsze : Kocham Colina i długo nie przestanę , ale raczej to nie twój interes .Po drugie : Jeżeli tak bardzo nudzisz się swoim życiem , to znajdź sobie jakieś interesujące hobby . Po trzecie : Wróciłam i to jeszcze z większą siłą, więc raczej uważaj na słowa. -powiedziała lekko groźnym tonem i sarkastycznie się uśmiechnęła. Wróciła do stołu swoich koleżanek.
-To na czym skończyłyśmy? -zapytała i zaczęła jeść swój kawałek pizzy
-Właśnie rozmawiałyśmy o sukienkach na bal. Trzeba by było pójść i coś kupić.- powiedziała Lucy
-Dzisiaj nie mogę, mam trening - powiedziała Vick
-Jak codziennie...-odrzekła Lucy
-Kto jak kto ,ale myślałam , że ty nie masz z tym problemu...- obrażona Vicky wstała od stołu i wyszła ze stołówki
-Dzień jak co dzień, Vicky się obraziła , jeszcze ze dwie lekcje i jej przejdzie. Dostałam pałę z hiszpańskiego , nie mam sukienki na bal , który jest już w ten weekend ,a nawet nikt mnie nie zaprosił. -narzekała Lex.
Po lunchu wszystkie wróciły na lekcje. Na jednej z przerw , kiedy Katerine udała się do toalety zaczepił ją Mike.
-Hej Kat.
-Hej, co słychać ?
-Wiesz , że już w tę sobotę jest bal ? Kupiłem dwa bilety ,bo pomyślałem , że może wybrałabyś się ze mną. Col był moim najlepszym przyjacielem i raczej nie miałby nic przeciwko jakbyś ze mną poszła. Jako kumple...-zaproponował
-Wiesz... zaskoczyłeś mnie.
-Ok , rozumiem. Nie będę cię zmuszać...-wyszeptał i odwrócił się na pięcie , już chciał odejść , kiedy Katerine podbiegła i chwyciła go za ramię.
-Źle mnie zrozumiałeś. Nie spodziewałam się jakiegokolwiek zaproszenia. -wyszeptała z uśmiechem
-Więc to oznacza , że ze mną pójdziesz ?
-Przyjedź po mnie w sobotę o siódmej- powiedziała , uśmiechnęła się i po prostu odeszła. Chłopak był bardzo podekscytowany , zawsze była dla niego wielkim wyzwaniem. Pragnął jej od długiego czasu. W końcu kto o niej nie marzył. Wielu ludzi przerażała swoją pewnością siebie , jej 'szczerość' wprawiała w zachwyt. To właśnie on miał ją zabrać na bal. Jednak jak kiedyś próbował wywalczyć jej względy uprzedził go Colin , jego najlepszy przyjaciel.




poniedziałek, 27 lutego 2012

-Nigdy nie skrzywdziłabym ciebie.

Zanim zasnęły robiły setki głupich zdjęć samowyzwalaczem , popijały whiskey wykradzioną z barku taty Lucy i tańczyły w rytm szybkiej muzyki lecącej na jednej ze stacji w telewizji. Były momenty, kiedy żaliły się sobie na wzajem i wylewały mnóstwo łez , a następnie śmiały się  wniebogłosy  oraz wygłupiały. Zmęczone i mocno upojone alkoholem zasnęły.
Kiedy Katerine obudziła się , przetarła oczy i zorientowała się , że tylko ona jedyna jeszcze śpała .Gdy zeszła na dół do kuchni czekał na nią talerz jeszcze ciepłej jajecznicy i świeżo przygotowana kawa.
-Ratujecie mi życie . - wyszeptała niewyspana
-Przyjemność po naszej stronie - odpowiedziała Vicky z uśmiechem na ustach. Katerine uśmiechnęła się pod nosem widząc jak jej trzy przyjaciółki krzątają się po kuchni jak małe mróweczki. Było to szczególnie dziwne , gdyż zna je od lat , a nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała.
-Muszę iść. - powiedziała Kat
-Ej czekaj , robimy coś razem wieczorem ? Może kolacja ? - zaproponowała Lex
-Przykro mi , nie mogę . Umówiłam się z Panią Lockwood. - odmówiła Katy - jutro trzecia rocznica śmierci Colina.
-O kurcze. Zapomniałam ! Pójdziemy z tobą na cmentarz.- powiedziała Vicky
-Idę z Panią Lockwood. Dzisiaj wybieramy kwiaty i idziemy do księdza zanieść zdjęcie , które postawi jutro w kościele. Możecie przyjść na msze i tam się spotkamy. Zaczyna się o 13. Będę z przodu z jego rodziną.
-Jasne , na pewno przyjdziemy. - zapewniła Lucy.
Po chwili Katerine pożegnała się i wyszła. Szła do domu w amoku. Znowu powracały te uczucia . Wielka pustka i tęsknota. W głowie zadawała sobie pytanie ' dlaczego właśnie ja ? ' następne było 'dlaczego on ?! ' . W tym momencie jej największym problemem był natłok myśli .
Kilka godzin później spotkała się z Madison Lockwood . Kobietą , która była tak samo pogrążona w smutku jak i ona. Przywitały się gorącym uściskiem.
-Jak się trzymasz Katerine ? - zapytała mama Colina
-W porządku proszę Pani. Staram się odnaleźć z powrotem siebie. Jednak razem z nim straciłam dużą część.
-Rozumiem to. Chciałabyś jakieś rzeczy z jego pokoju ? Może zdjęcia ?
-Nie wiem. Na razie ciężko mi o tym myśleć. Ostatnio oglądałam 'A walk to remember' (szkoła uczuć) i poczułam się okropnie. Landon zrobił tak wiele dla Jamie zanim odeszła ... A co ja zrobiłam dla Colina ? Nic . Wiózł bukiet róż , żeby mnie udobruchać po tej okropnej kłótni. Chciał mnie przeprosić a to ja powinnam. Dręczy mnie wspomnienie tamtego wieczoru..
-Katy czasu nie cofniesz. Stało się to co miało się stać. On mimo wszystko okropnie cię kochał. Chciał cię uszczęśliwić.
-I robił to. Byłam przy nim okropnie szczęśliwa. Ale czy on czuł się tak , gdy był ze mną ?
-Był. Byłaś dla niego na prawdę wszystkim . -opowiedziała Madison  . Udały się do kwiaciarni i zamówiły kilka wiązanek na uroczystość w kościele oraz wieniec , który zaniosą na cmentarz. Wybrały trzy zdjęcia do oprawienia w wielkie ramy : na pierwszej fotografii Colin siedzi na swoim nowym motorze z poważną , groźną miną, na drugiej razem z rodziną podczas świąt , a na trzeciej mocno przytulał Katerine obydwoje się uśmiechali, a do tego trzymali za ręce. Po wypełnieniu obowiązków związanych z miesięcznicą wróciła do domu. Weszła do swojego pokoju , przygotowała czarną ,elegancką sukienkę. Przyłożyła ją do swojego ciała , stanęła przed lustrem i powiedziała do swojego odbicia :
-Jemu na pewno by się spodobała...
Po tych słowach usiadła na łóżku. Wzięła do ręki to samo zdjęcie , które wybrały dzisiaj do kościoła. Spojrzała na nie i uroniła kilka łez. Ciągle nie dowierzała , że to się stało. Znowu wróciły wspomnienia, w myślach przeniosła się na pewną polanę :
Siedzieli przy ognisku we dwoje pod jednym z drzew. Dalej ich znajomi upojeni alkoholem tańczyli.
-Spójrz na Lucy , ona chyba już ma dość.. - śmiała się Katerine - jest bardzoo pijana.
-Nie ważne. - powiedział Colin i złapał Kat za podbródek - Kocham cię mała. Bądź przy mnie już zawsze.
-Zawsze to bardzo długo, nie wiem czy tyle ze mną wytrzymasz.
-Jesteś szalona , ale bez ciebie nie potrafię oddychać.
-Szalona ?
-Nie znam nikogo bardziej złośliwego i uwielbiającego uprzykrzać ludziom życie , ale nigdy byś nie skrzywdziła tych , których kochasz...
-Nigdy nie skrzywdziłabym ciebie.
 Uroniła jeszcze więcej łez. Położyła się do łóżka. W ubraniach i rozmazanym makijażu zasnęła.
Rano zadzwonił budzik. Wstała i przetarła oczy. Wzięła kąpiel, wysuszyła włosy i związała je w wysokiego i chaotycznego koka. Zrobiła codzienny makijaż i założyła przygotowaną sukienkę . Jej oczy były zaszklone i bardzo widać było jej niewyspanie. Nie zjadła nawet śniadania , zbyt bardzo bolał ją żołądek. Usłyszała pukanie do drzwi swojego pokoju
-Kat . Idziesz z nami , czy widzimy się w kościele? -zapytał Max
-Spotkamy się w kościele.-odpowiedziała. Zawsze miała wsparcie ze strony rodziny . Z resztą Max bardzo lubił Colina.
Wyszła z domu o 12. Poszła w stronę domu Lockwoodów. Zapukała do drzwi nieśmiało. Drzwi otworzył Pan Conrad.
- O Katerine. Madison już na ciebie czeka.- po tych słowach pojawiła się żona mężczyzny i razem udały się do kościoła. Szły w milczeniu, aż nagle Kat odważyła się odezwać:
-Dlaczego idziemy tylko we dwie. A Pani mąż ?
-Przyjdzie punktualnie. Rzadko się widujemy kochana , a nie chcę stracić z tobą kontaktu. Byłaś taka dobra dla mojego syna.
Brunetka nie odpowiedziała , po prostu się uśmiechnęła.
W kościele usiadły w pierwszej ławce. Na tej samej co na pogrzebie. Były pierwsze. Obydwie z uwagą wpatrywały się w zamieszczone fotografie. Kat marzyła , że on zaraz tu wejdzie w tej chwili. Zamknęła oczy. Nie wytrzymała. Wstała i wybiegła z kościoła. Usiadła na jednym ze schodów i nie mogła tego powstrzymać. Płakała. Można powiedzieć , że wręcz wyła. Pogrązyła się w tej samej rozpaczy co trzy miesiące temu. Już powoli na tym nie panowała. Po kilku minutach usłyszała , że ktoś biegnie w jej stronę. Nie zwróciła na to uwagi. Jednak nagle poczuła , że ktoś ją przytula. Spojrzała w górę i zobaczyła Vicky , Lexi i Lucy. Zaczęła płakać jeszcze głośniej , aż w końcu udało jej się wyszeptać:
-On już nie wróci .
Przyjaciółki bez słowa pomogły Katerine wstać. Wzięły ją pod ręce i zaprowadziły do środka. Zostawiły ją w miejscu gdzie siedziała jak zaczarowana Madison i oddaliły się . Kościół zaczął się zapełniać. Rodzina , przyjaciele , znajomi, a nawet nauczyciele z ich szkoły. Wszyscy zajęli wybrane przez siebie miejsca.
Ksiądz zaczął prowadzić uroczystość. Jednak nie wszyscy byli skupieni na jego słowach. Brunetka odpływała myślami.
Po mszy wszyscy udali się na cmentarz. Już trzeci miesiąc z rzędu bliscy chcieli się z nim pożegnać. Był na prawdę lubiany. Miał wielu przyjaciół . Był w szkolnej drużynie footballowej oraz śpiewał w szkolnym zespole wokalnym , który właśnie dawał koncert ku jego pamięci przy nagrobku z napisem 'Colin Brayan Lockwood. 13.10.1992-3.07.2012' . Katerine stała zapatrzona w grób , na którym wszyscy kładli kwiaty, piłki , nuty , zdjęcia. Wielu ludzi roiło łzy . A ona po prostu stała i patrzyła. Obok niej stały przyjaciółki . Lexi obejmowała ją ramieniem, a Vicky trzymała za ręke.
W jej głowie pojawiła się następna bolesna myśl : 'Obudź się Katerine. To wszystko to już tylko wspomnienia. Czas ruszyć na przód.' . Odwróciła się na pięcie i po prostu odeszła.

piątek, 17 lutego 2012

Nominowali mnie pewnie ze współczucia.

Po lekcjach Katerine pobiegła do domu spakować wszystkie potrzebne jej rzeczy do spędzenia nocy w domu Lucy. Wchodząc do domu zobaczyła siedzących przy stole rodziców oraz swojego brata Maxa.
-Gdzie tak biegniesz? -zawołała mama
-Śpię dzisiaj u Lucy razem z dziewczynami -odpowiedziała
-Na prawdę ? Czy ja dobrze słyszę? Idziesz do Lucy na całą noc?
-Oj mamo ,dzisiaj piątek ! Chyba mi nie zabronisz ?
-No jasne , że nie ! Po prostu się cieszę , że wychodzisz z domu w piątek.
-Czyżby ktoś chciał się mnie pozbyć ?
-No oczywiście , że nie! -wtrącił się tata- obydwoje jesteśmy szczęśliwi , bo odnawiasz kontakty z koleżankami.
-Dzięki tato. Idę się spakować. Nie chcę się spóźnić , żeby porównywały mnie do Vick i jej problemami z zegarkiem.
Jak powiedziała - tak zrobiła. W ciągu niecałych 10 minut zakładała czarne trampki i wychodziła z domu. Czuła się okropnie dziwnie idąc z uśmiechem na twarzy , przy tym podskakując. Śmiała się sama do siebie i czuła jakaś taka szczęśliwa . Czuła jakby on cały czas żył. Jakby to on był tym ciepłym powietrzem , które czuła. Colin uwielbiał , kiedy Katerine tak bardzo cieszyła się z pięknej pogody. Korzystała z niej najbardziej jak tylko mogła. Wiosną często jeździli pod namioty. Dużo imprez przy ognisku i muzyka puszczona z jednego z samochodów. Czasy bezgranicznego szaleństwa i miłości.
W końcu dotarła do domu przyjaciółki.
-Wasza królowa już dotarła! -krzykneła Kat ze śmiechem na ustach
-Och , mamy takie szczęście , że zezwoliłaś nam na audiencję. - odpowiedziała Lexi z szyderczym uśmiechem na ustach
-Widzę , że moje służące już czekają , brakuje tylko wieśniaczki Victorii.
-Cuż za nowość !
-Jakie plany na dzisiaj ? -zapytała Katerine
-Niedługo szkolny bal w stylu lat 80 z okazjii rozpoczęcia roku, prawda ?
-Z tego co nam wiadomo to tak- westchnęła Lucy
-Musimy wymyślić w jaki sposób ja i moja piękna buźka możemy wykopać resztę kandydatek do tytułu królowej balu.- powiedziała Lexi kolejny raz posiadając na twarzy ten złowrogi i chytry uśmiech
-Podaj listę nominowanych! -powiedziała Lucy
-Jeszcze jej nie czytałam . Chciałam poczekać na was.
-No więc : Caroline Stone - to ta ruda z naszego rocznika ? Nie jest twoją konkurencją, a pozatym ma krzywe nogi. Spójrzmy dalej...Alexandra Rayan ..czy oni nie mogli podpisać cię po prostu Lexi ? hmmm Nicole Graham- ona ma baaardzo krzywe zęby -nie przejmuj się. Evelyn Piotrowski- jedyna konkurencja jak na razie , ma bardzo piękne włosy. Mozemy jej nie chcący włożyć gumę we włosy i będzie musiała je ściąć. I na końcu Katerine Shepard !
-Co?! Nie , nie , nie ! Kto mógłby mnie nominować?! Przecież ja nie chcę. Na prawdę  Lex , nikogo nie prosiłam! -zaczęła krzyczeć , a zarazem bronić się od tej absurdalnej nominacji. -Ja nawet nie idę na bal!
-Po pierwsze nie mam ci za złe bo wiem , że raczej nie zależało ci  w świetle ostatnich wydarzeń na byciu
w centrum zainteresowania.-uspokoiła koleżanke Lexi .
-A tak a propos , dlaczego nie chcesz iść na bal ? -wtrąciła się Lucy - Zawsze kochałaś szkolne bale
-Kochałam bo Colin żył i chodziłam z nim. A teraz nie chce iść sama -to raz ,a dwa nie chcę iść z nikim innym. Nie chcę żadnego innego faceta i nie chcę nawet o nich myśleć. Jak chcecie mogę włożyć gumę we włosy Evelin Piotrowski , ale nie ide na żaden bal ! Nominowali mnie pewnie ze współczucia.
-A może dlatego , że jesteś piękną dziewczyną ! - próbowała pocieszyć przyjaciółkę Lexi
-Jesteś idealna , zawsze chciałyśmy wyglądać jak ty...-powiedziała Lucy
-No może z wyjątkiem mnie , wiesz ze ja podobam się sobie najbardziej...-powiedziała blondynka z wyjątkowym samouwielbiem
-Zamknij się Lexi ! Nie widzisz , że jej teraz nie trzeba twojej miłości do samej siebie ?!- warknęła Lucy
-Przepraszaam...-w tracie tej kłótni zadzwodził zdzwonek do drzwi
-Hej ! Coś przegapiłam? - wpadła uśmiechnięta Vicky i zobaczyła Lucy z wkurzoną miną , blondynkę załamaną i Katerie z podkulonymi kolanami.
-Tak. Ominął cię armagedon.-powiedziała Lucy zrezygnowana.
Następnie opowiedziały koleżance co sie wydarzyło zanim przyszła.
-Więc tak ! Jeżeli Katerine nie zależy na tym jakże ważnym tytule , niech mówi ludziom żeby na nią nie głosowali, Lexi twoje wyczucie chwili trzeba będzie chyba przemyśleć. Kat - idziesz na bal ! Nie bedziesz w zyciu omijać wszystkich tańców ze względu na to , że jesteś sama. Nie chce słuchać żadnego polemizowania mi tutaj.a i zapomniałabym to ja wkładam gumę we włosy Evelin - nie lubię jej. Zaczynajmy zabawę!
Tak było zawsze. Awantura, kłótnia ,żale mi smutki ,a potem pokazywała się spóźniona Vicky i naprawiała każdy spór.

środa, 15 lutego 2012

wredne i paskudne , zimne zdziry

Po tym co zobaczyła we śnie była obudziła się jak zawsze podłamana. 'Czas się wreszcie obudzić z koszmarów i powrócić do normalnego życia' - pomyślała. Tym razem wyciągnęła z szafy swoją kiedyś ulubioną zieloną , luźną koszulę , która idealnie podkreślała kolor jej piwnych oczu. Odrzuciła wreszcie powyciągany czarny golf oznaczający jej ciągłą żałobę. Wysłała sms'a do Lucy ' 7.30 tam gdzie zawsze ? ' , a juz po kilku minutach dostała odpowiedź ' wreszcie :) będziemy czekać ' . Dokończyła poranne czynności i wyszła z domu w swoich zielonych trampkach conversach.
Po kilku minutach dotarła na miejsce ,w którym stale spotykały się wszystkie przyjaciółki. Zza rogu wyłoniły jej się twarze Lexi i Lucy. Podbiegła do nich i rzuciła się im w ramiona.Po chwili :
- A gdzie Vick? - zapytała Katarine- Czy jej niepunktualność się w ogóle nie zmieniła?
-Jakbyś zgadła , pewnie maluje dopiero drugie oko a 3 minuty temu napisała , że już wychodzi. - Odpowiedziała Lexi ze śmiechem w głosie.
-Trzeba będzie ją nauczyć rozpoznawania godzin na zegarku - zaśmiała się Lucy i nagle zobaczyły biegnącą brakującą przyjaciółkę dopinającą swoją białą koszulę i krzyczącą
-Przepraszam dziewczyny , coś mnie zatrzymało...
-Chyba Twoje łożko - zadrwiła Lex.
-O kurcze. Oczom nie wieże...Kat ! Nasza kochana Kat . Coś niesamowitego . Nawet nie wiesz jak sie cieszę ,że tu jestes !
-Dziękuje Vicky ! No chodź tu , przytul się. - Gdy się ściskały z niedowierzaniem , że Katerine otrząsnęła się z bycia samotnym odludkiem odłączającym się od świata , Lucy przerwała im piski i momenty radości :
-Nie chcę psuć tej sielanki , ale spóźnimy się na matematykę , a wtedy będziemy miały kłopoty u Pani Fellow.
Po tych słowach cała czwórka ruszyła szybszym krokiem w stronę swojej szkoły śmiejąc się i opowiadając brunetce co ją ominęło przez ten czas , który straciła na samotność i ogromny żal .
Wbiegły do szkoły akurat w momencie dzwonka , każda popędziła do swojej szafki i już 2 minuty później w pośpiechu znalazły się w klasie.
Na którejś z przerw Katerine idąca w strone toalety usłyszała:
-Katerine Shepard !
Odwróciła się i zobaczyła Mike'a - przyjaciela jej zmarłego ukochanego.
-O , hej Mike! Co u ciebie?
-To raczej ja chciałbym wiedzieć jak się trzymasz. Ostatnio w wakacje jak rozmawiałem z Vicky mówiła , że raczej zerwałaś z nimi kontakt i nie chcesz ich widzieć, chociaż bardzo na to nalegają.
-Po prostu musiałam się pozbierać.
-Ale uważam , że Colin raczej by tego nie chciał. Zawsze wolał widzieć twój uśmiech niż łzy.
-Dobrze to ująłeś - wolał. Ale gdy odszedł już nie miał na nic wpływu. Razem z nim teraz straciłam całą wiarę i nadzieję.
-Może spotkamy się w trakcie lunchu, zjemy razem i po prostu pogadamy...
-Przepraszam Mike. Dziś zjem z dziewczynami , mamy sporo do nadrobienia.
 -Ok , rozumiem. Miło było cię zobaczyć Katy .
-Ciebie również, do zobaczenia.
Aż wreszcie nastała pora lunchu. Jakby były w pełni zsynchronizowane Lexi , Vicki , Lucy i Katerine znalazły się w kolejce tuż obok siebie. Każda wzięła to na co miała ochotę i usiadły do tego samego stolika co w zeszłym roku.
-A jak tam twój związek z Peterem , Lex ? -zapytała Katerine z nadzieją na jakieś ciekawe nowinki.
-Zerwałam z nim. Wszystko zbyt bardzo zamieniło się w rutynę i jakoś ta cała wielka miłość po pewnym czasie zmieniła się w przyjaźń... Za to Vick ma nowego przystojniaka owiniętego wokół palca..
-Przestań ! Nikogo nie owijam sobie wokół palca! -zaprzeczyła blondynka.
-Yhym. Jasne , ktoś tu boi się przyznać do tego , że manipuluje i w głębi serca jest wielką jędzą - powiedziała Lucy i przez następne kilka sekund dziewczynom leciały łzy ze śmiechu.
-Może po lekcjach wybierzemy się do naszej resaturacji , albo jakieś pidżama party ? -zaproponowała Lucy
-Jestem za ! -Wykrzyczała Lexi
-Mam trening zaraz po szkole- odparła Vicky
-Chyba możesz zrezygnować dla nas z tych tańczących jak małe małpki i piszczących cheerleaderek ! - krytykowała Lex
-Jak możesz tak mówić ?! Ja należę do tych skaczących małpek i dobrze się przy tym bawię!
-Ale ty jesteś normalna , nie piszczysz i nie robisz z siebie plastikowej lalki jak większość z nich.- powiedziała Lucy- więc jak Vicky ma trening po szkole to może wieczór ? Może u mnie w domu ? Moi rodzice jadą na jakiś bankiet , więc będziemy miały cały dom dla siebie. Możemy pograć w nasze ulubione gry , albo po prostu uknuć coś diabolicznego , aby znowu wszyscy uczniowie tej nudnej szkoły uważali nas za wredne i paskudne , zimne zdziry.
-To jest to! - zawołała Katerine - To były czasy. Rozkręćmy wreszcie tą sztywną szkołę.
Wszystkie parsknęły śmiechem i wreszcie jedna z królowych podstępów wróciła do życia.    

piątek, 3 lutego 2012

Zły sen.

-Zrobiło się późno..Chyba muszę już iść. Do zobaczenia w szkole...- Powiedziała Katerine zbierając torebkę ze stojącego obok niej krzesła-Odprowadzisz mnie do drzwi ?
-Jasne-odpowiedziała Lucy - Dzięki , że wpadłaś. Na prawdę tęskniłam.
-To ja dziękuje , że wpuściłaś mnie do środka po tym wszystkim co zrobiłam i jak was traktowałam.
-Nic nie zrobiłaś.Każdy przeżywa depresję na swój sposób, ty po prostu chciałaś sama się z tym uporać.
-Dzięki. Śpij dobrze.
-Ty też i do zobaczenia jutro. -powiedziała brunetka z uśmiechem na twarzy zamykając drzwi za koleżanką.
Katarine szła do domu przecznice dalej nadal zadręczając się. Czuła się okropnie pusta , przygnębiona i nie potrafiła radzić sobie ze swoimi uczuciami. Zaczęła płakać. Tak bardzo za nim tęskniła , tak bardzo raniła ją jego strata. Zamknęła na sekundę oczy i przeniosła się w czasie. Przypomniała jej sie sytuacja , kiedy wybrali się nocą nad staw.
-Nie uciekniesz mi i tak cię złapię! -przypominała sobie jak krzyczał goniąc ją wokół wielkiego drzewa.
-A co mi zrobisz jak mnie złapiesz? -zapytała roześmiana
-To! -krzyknął i wziął ją na ręce. Mocno pocałował a następnie próbował wrzucić do stawu, jednak ona pociągnęła go za sobą. Sekundę później obydwoje trafili do zimnej i nie bardzo kolorowej wody.Ochlapywali się nawzajem jak dwójka małych dzieci taplających się w basenie.
Gdy już zapłakana dotarła do domu zastała swoją mamę siedzącą w kuchni przy zgaszonym świetle.
-Gdzie byłaś ?! I dlaczego bez telefonu ?! Martwiłam się ! -Krzyczała zdenerwowana rodzicielka
-Przepraszam. Zapomniałam. Byłam u Lucy. A teraz wybacz mamo , pójdę spać.Weszła do swojego pokoju i położyła się w łóżku. Zasnęła.

Korytarz szpitalny.Siedziała na jednym z krzeseł z oczami pełnymi łez.Nagle z jednej sal wyszła znajoma twarz. Podeszła bliżej i przyjrzała się kobiecie. Była niewysoka , posiadała wielkie znajome niebieskie oczy i blond włosy. Rozpoznała w niej panią Loockwood. Przybliżyła się do niej jeszcze bliżej. Obydwie płakały. 
-Przykro mi Katerine. Colin tego nie przeżył ...-wydusiła z siebie i obydwie z rykiem rzuciły się sobie w ramiona. I nagle poczuła się słabo. Kat zaczęła krzyczeć - wtedy zrozumiała , że to był tylko koszmar , obudziła się. Niby to tylko zły sen , jednak przedstawiał coś co wydarzyło się na prawdę.